Dominika Korwin-Mikke Dominika Korwin-Mikke
657
BLOG

Nie taki Trump straszny…

Dominika Korwin-Mikke Dominika Korwin-Mikke Polityka Obserwuj notkę 7

W nocy z 8 na 9 listopada europejscy demokraci i lewicowcy kładli się spać w dobrych nastrojach i śnili amerykański sen, który (niestety dla nich) rano zamienił się w koszmar. Szok po wyborach w Ameryce bierze się z tego, że wszyscy zwolennicy Trumpa pogodzili się z możliwością jego porażki, natomiast zwolennicy Clinton nie brali jej w ogóle pod uwagę. Choć oczywiście osoby bardziej rozeznane w amerykańskim systemie wyborczym, wiedziały, że sondaże, sympatie i nastroje społeczne to jedno, a cedowanie głów szarych obywateli na elektorów, to drugie. Dlatego generalnie większa liczba bezpośrednich głosów na Clinton, nie przełożyła się większość głosów elektorskich, które są decydujące.

Pro Clintonowscy Amerykanie zadają sobie podstawowe pytania: Czy Hilary była nieodpowiednią kandydatką na obecne czasy, czy kontrowersje: niewyjaśnione śledztwo z mailami, podejrzenia o korupcję i malwersacje finansowe, zablokowały jej drogę do Białego Domu, a może amerykańska demokracja nie jest jeszcze gotowa na przywódcę kobietę? Pewnie w każdym z tych stwierdzeń jest choć trochę prawdy. 

Jeśli jakiś kompletny laik i ignorant polityczny włączyłby telewizor i oglądnął zlepek najbardziej hardkorowych wystąpień Trumpa, zacząłby się zastanawiać, kim musiał być jego przeciwnik, skoro ktoś taki jak on, został wybrany na najważniejsze stanowisko w USA. Kiedy dowiedziałby się, że po drugiej stronie stała doświadczona kobieta sukcesu, senator, sekretarz stanu, podziwiana przez tłumy i popierana przez spore grono największych amerykańskich celebrytów (aktorów piosenkarzy), wtedy być może zacząłby się zastanawiać: „A może ten Trump wcale nie jest taki straszny, jak go malują”.

Wielu ludzi uległo kreowanemu przez media obrazowi szaleńca, pajaca, nawet potwora. Na domiar tego, sam Trump, przez niektóre wybryki słowne, również przyczyniał się do utwierdzania swoich przeciwników w takim przekonaniu. Ale być może niepoprawne, śmieszne, nieracjonalne postawy, to tylko poza medialna za którą kryje się całkiem rzeczowy i konkretny facet. Jego kontrowersyjne teksty były sposobem, żeby przebić się przez establishment i wypowiedzieć wojnę poprawności politycznej, wojnę, która wygrał. W swoim pierwszym przemówieniu pokazał, że potrafi być opanowany, kulturalny i przekonujący,  a czy będzie taki w dalszym ciągu, to już pokaże jego prezydentura.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka