Dominika Korwin-Mikke Dominika Korwin-Mikke
290
BLOG

Clinton po raz drugi

Dominika Korwin-Mikke Dominika Korwin-Mikke Polityka Obserwuj notkę 6

Choć Hilary Clinton już po raz trzeci w oczach mediów wygrała prezydencką debatę z Donaldem Trumpem, to tytuł wpisu nie odnosi się do ich ostatniej konfrontacji, ale do faktu, iż już za niedługo nowo zaprzysiężony Prezydent USA,  po raz drugi będzie nosił nazwisko Clinton. Wszystko wskazuje na to, że zbliżające się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych będą historyczne: osiem lat temu stały się one takie za sprawą pierwszego w historii czarnoskórego prezydenta, obecnie będziemy świadkami wyboru pierwszej kobiety, która w dodatku przez dwie kadencje sprawowała funkcję pierwszej damy. Choć w tym roku kolejka w wyścigu o Biały Dom przypada na republikanów (przypomnijmy: Bil Clinton, demokrata1993-2001, George W. Bush, republikanin 2001-2009, Barack Obama 2009, demokrata), to tym razem pewnie niechybnie ich ominie.

Wielu ekspertów twierdzi, że trzecia z rzędu prezydentura demokratów jest zagrożeniem dla pokoju na świecie. Niestety dla przeciwwagi nie można orzec, że prezydentura Trumpa jest gwarantem  międzynarodowego bezpieczeństwa. Kandydat Republikanów to typ porywczy, impulsywny, mało stabilny. Nie potrafi utrzymać w ryzach nawet swojej fryzury, w dodatku wdaje się dyskusje na tematy, które nie przystoi poruszać lub komentować  potencjalnej głowie tak mocarnego państwa. Zaczepki Clinton w sprawie braku szacunku do kobiet, odpiera wytykaniem jej mężowi spraw o molestowanie sprzed wielu lat, zupełnie tak, jakby miały one teraz jakiekolwiek znaczenie. Jeśli postawić go choćby obok Johna McCaina, kandydata republikanów z 2008 roku, od razu widać po jednym wielką klasę, a po drugim tylko dużą kasę.

I pomyśleć, że kampania, od której w dużym stopniu zależą losy świata, ze strony Trumpa skupia się głównie na prowokacyjnych i dla wielu irytujących wypowiedziach, jak choćby przyznanie się do unikania płacenia podatków czy kwestionowanie ważności wyborów. Pomiędzy, kandydat wplątuje  swoje obiekcje w stosunku do Miss Universe z 1996, która jego zdaniem była zbyt gruba i wyglądała jak Świnka Piggy. Wiadomo, że amerykanie mają luźniejszy styl, niż choćby Polacy, humor w dyskusjach jest tam dopuszczalny w dużo większym stopniu. Ale zachowanie Trumpa nie mieści się w granicach rozluźnionej amerykańskiej kultury. Niewiadomo jaki jest cel jego kontrowersyjnych wypowiedzi lub wręcz podkładania się na debatach. Natomiast efekt okazuje się korzystny dla sondaży jego rywalki, a Donald Trump wydaje się być jej cichym zwolennikiem. Zupełnie jak publiczność jest dla grających na swoim boisku piłkarzy dwunastym, niewidzialnym zawodnikiem, tak Trump stał się dla Clinton takim cichym sprzymierzeńcem. Tyle, że być może on sam nie zdaje sobie z tego sprawy.

Czy ekscentryczny kandydat republikanów czymś nas jeszcze zaskoczy i trzyma jakiegoś asa w rękawie na ostatnie dni kampanii? Skoro spór o to, czy Miss Uniwerse, można nazwać Świnką Piggy nie został rozstrzygnięty, może np. okazać się, że jakiś współpracownik Hilary Clinton wygląda jak Kermit Żaba, a Trump szczegółowo zanalizuje to w nocy na swoim tweeterze. To byłby dopiero temat na fascynującą debatę, tyle że czwartej niestety już nie będzie...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka